UWAGA! ROZDZIAŁ NIE JEST ZABETOWANY!!!
Po dziwnym wypadku z profesorem Lupinem wszystko toczyło się wolniej. Hogwart, szkoła tak ogromna opustoszała. Jutrzejsze święta Bożego Narodzenia w większości uczniowie spędzali w domu. Ja miałam taki zamiar, ale wydarzenia ostatnich dni zmusiły mnie do innych działań. Tonks i ciocia Andromeda proponowały mi nocleg na święta, lecz odmówiłam. Nie chciałam psuć im nastrojów moim monotonnym humorem, byłam zbyt smutna i przejęta śmiercią mamy na takie rodzinne uroczystości. W zamku nie było prawie nikogo, mogłam policzyć wszystkie osoby pozostałe w Hogwarcie. Nie licząc ośmiu nauczycieli byli to: młody Harry Potter z okularami i blizną na czole, rudy Ron Weasley, Hermiona Granger z burzą włosów, Derek, któremu udzielam korków z eliksirów, ja i Oliver Wood, mój chłopak. Ten ostatni przyjechał tu tylko i wyłącznie dla mnie, Dora zrobiła identycznie, lecz wróciła na dwa dni do domu tylko na jutro. Siedziałam aktualnie z Woodem w pokoju wspólnym Ravenclawu gdzie, ogień zapalony w kominku ogrzał przyjemnie komnatę. Czytałam mugolską książkę pt "Niezgodna", zamknęłam powieść z trzaskiem. Była to świetna opowieść, lecz mama dała mi go nie dawno i tęsknota, która rosła coraz bardziej z, każdym czytanym słowem.
- Co robisz? - odłożyłam na stolik Niezgodną i patrzyłam na mojego chłopaka.
- Shadow, skarbie... Gdybam nad wynikami meczów i ustawiam tabelę wyników. - westchnął znudzony i wrócił do zajęcia. - A ty?- rzucił jeszcze znad papierów.
- Zastanawiam się, Oliverze nad pewnym faktem. - szeptałam cicho.- Miałam taki pomysł, może pójdziemy do Hogsmead. Są święta, Dumbek na pewno pozwoli.- spojrzałam Woodowi w oczy a on uśmiechnął się, pocałował w usta i pociągnął ku wyjściowi. Wlokąc się korytarzami, doszliśmy do gabinetu dyrektora. Hasło było dla nas niewiadomą, wiedziałam tylko, że Albus Dumbledore lubi słodycze i zaryzykowałam mówiąc moje ulubione cukierki, miętówki. Ku mojemu zdziwieniu himera przepuściła nas i pnąc się po maleńkich schodkach doszliśmy do wielkiego pokoju z dziwnymi instrumentami na ścianach. Znajdowało się w nim wiele portretów, z których połowa spała a druga rozmawiała. Sam dyrektor siedział z zamkniętymi oczami za biurkiem na swoim obszernym krześle i nic nie mówił.
- Eee, panie dyrektorze? Proszę pana?- zaczęłam łamiącym się głosem.- Proszę pana mamy prośbę- dodałam już pewniej.
- Niech pani mówi panno Black.- dyrektor miał silny, spokojny i mocny głos.
- Chcielibyśmy się wybrać na zakupy świąteczne do Hogsmead. - zapytałam go najpewniejszym głosem na jaki mnie było stać. Dyro uśmiechnął się.
- Oczywiście, że możecie iść. Mam tylko prośbę, jak tylko wróci panna Tonks przyjdźcie z nią do mojego gabinetu.- o mało nie pisnęłam z radości! Podziękowaliśmy i wycofaliśmy się z sali.
Pognałam szybkim truchtem do dormitorium, ubrałam moje emu i założyłam płaszcz. Gdy spotkałam się z Woodem oboje byliśmy gotowi do drogi. Szliśmy w zaspach śniegu a on ponownie zaczął sypać. Przemokłam i nie było na mnie żadnej suchej nitki, lecz ciepła temperatura pubu 3 mioteł podziałała na mnie jak balsam. Zdjęłam płaszcz i położyłam go blisko ognia. Oliver zamówił dwa piwa kremowe i w ciszy konsumowaliśmy napoje. Po wypiciu poszliśmy do Miodowego Królestwa i kupiłam prezenty dla dalszych znajomych. Potem, już sama bo mój chłopak poszedł do sklepu ze sprzętem do Quiddicha kupiłam ubrania, kosmetyki i biżuterię dla moich przyjaciółek: Tomione, Tonks i Pauline. Zaczynało się ściemniać kiedy wyszłam z ostatniego sklepu obładowana zakupami. W Hogwarcie byliśmy dopiero przed ósmą wieczorem. Wysłałam szkolnymi sowami prezenty i poszłam spać.
__________________________________________________________________________
Rano obudziło mnie skrzeczenie sowy. Okazało się, że Ilee (sowa mojej mamy) postanowiła wykonać ostatnie zadanie. Odwiązałam od sówki dużą paczkę i położyłam na ogromnym stosie. Były w nim prezenty od znajomych, przyjaciół, cichych wielbicieli, których miałam pełno i od tych, którzy myśleli, że zaprzyjaźnię się z nimi jak wyślą mi prezent. Byłam bardzo lubiana i czasem to uwielbiałam a czasem tego nienawidziłam. Moja uroda, nie odziedziczona po żadnym z rodziców i to, że chłopcy lepili się do mnie jak rzepy (to zasługa taty podobno) pomagały tylko mojej popularności. Odpakowałam tylko prezent od Olivera, którym był prześliczny naszyjnik z literkami SO (Shadow i Oliver) wykonany ze złota, prezent od Tomione, była to biała sukienka z koronki, podarunek od Pauline, zapas na rok słodyczy z Miodowego Królestwa i prezent od Tonks i cioci zarazem, domowe ciastka i książka "Igrzyska Śmierci". Dwa pierwsze prezenty założyłam natychmiast i zeszłam do pokoju wspólnego. Niestety Wood był gryfonem i spotkaliśmy się dopiero przy wejściu do wielkiej sali.
- Pięknie wyglądasz skarbie. - uśmiechnął się i podał mi rękę. W Wielkiej Sali stał tylko jeden stół. Wszyscy siedzieli przy jednym stole. Do oczu napłynęły mi łzy, to pierwsze święta jakie spędzam bez mamy. Oliver pociągnął mnie na bok i przytulił.
- Shadow, ja jestem przy tobie. Kochanie, zjemy szybko i sobie idziemy okej? - przełknęłam ślinę, kiwnęłam głową i podeszłam do stołu. Wzięłam pudding i jadłam go powoli. Do sali wchodzili kolejno Harry, Ron, Hermiona i nauczycielka wróżbiarstwa. Do jakiejś godzinie wstałam, szepnęłam Oliverowi, żeby mnie nie szukał bo pójdę spać. Ułożyłam się na jednej z kanap w pokoju wspólnym przy kominku i przykryłam się kocem. Dalej nie pamiętałam bo obudziłam się rano. Kolejne dni były identyczne, chodziłam tylko na posiłki i robiłam prace domowe z Oliverem. Ani się obejrzałam a wrócili moi znajomi i był to ostatni wolny wieczór.
- Tomione! Pauline! Cześć!- zaczęło się opowiadanie o świętach, prezentach i rodzinie.
- Dziewczyny, muszę wam coś powiedzieć.- poszłyśmy do dormitorium i zaczęłam opowiadać co mnie dręczy. Tomione usnęła, lecz nie winiłam jej za to. Przebyła bardzo długą podróż.
- Pauline, idź już spać kochana. - uśmiechnęła się, podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Trzymaj się Shadow. Dobranoc.- położyła się do łóżka i nastawiła magiczny budzik.
Biały księżyc świecił jasno a ja oddałam się w ręce snu...
______________________________________________________________
Rozdział dedykuje Paulinie, Tomione, Kindze (Belli), Kindze (Czapli) i moim bliskim dzięki, którym nie czuję jak Shadow po stracie matki. Katniss
Narkotyk.... Moja własna heroina. Dziewczynko ja nie wiem, czy ty wiesz jakie cudo tworzysz.
OdpowiedzUsuńŻyczę takiej samej weny jak przy pierwszym rozdziale. Mam nadzieję, że II rozdział pojawi się niedługo.
~Pauline Greenleaf
piękny rozdział! Nic dodać nic ująć :3
OdpowiedzUsuńwww.zpamietnikaczasu.blogspot.pl
Dziękuję za dedykację :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały i oby tak dalej kochana <3 /Tomione